Autor |
Wiadomość |
Alianne |
Wysłany: Pią 22:26, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
"Kraina Rozkoszy"
Rozdział I - Spotkanie
Cassidy siedziała przed swoim domem. Smutnym wzrokiem obserwowała stare samochody, patrzyła tępo na grających w nogę chłopaków.
- Ku**a! Zej***cie przy****doliłeś stary! - wykrzyknął jeden z nich. Cass ukryła twarz w dłoniach. Nie lubiła tego otoczenia, było zbyt drapieżnie, zbyt... nie ludzkie. Naciągnęła brudnozieloną spódniczkę i oparła głowę o ganek domku. Po schodach zeszła jej siostra. Czpkę z daszkiem naciągnęła na głowę, spod niej wystawały długie, falowane, rude włosy. Miała na sobie opięte czarne jeansy, bordową bluzkę na ramiączkach sięgającą pępka. Chloe była od niej o rok młodsza, lecz chodziły razem do klasy. To ta rudowłosa, żywiołowa dziewczyna była silna, odporna i to właśnie ona wszędzie umiała się odnaleźć. Gromkie powitania chłopaków skwitowała krótkim spojrzeniem i "hej..?". Podeszła do siostry i pogłaskała ją po kasztanowych lokach.
- Masz 13 lat, skarbie. - powiedziała miękko. Jej głos dodawał Cassidy otuchy i jakiejś dziwnej siły. - Musisz się tu odnaleźc! Nie będziez wszystkiego unikać do końca życia!
- Jak oni klną... - wyszeptała słabo Cass, jakby to tłumaczyło wszystko. Chloe tylko cudem powstrzymała się od przeklnięcia.
- Kotku, dobrze wiesz, że to nie o bluzgi chodzi. Co więcej, wiesz doskonale, że ja także zdja e sobię z tego sprawę.
Cassidy spojrzała na nią czule. Wstała z ziemi, otrzepała spódniczkę i lekko obniżyła czarną bluzkę na ramiączkach - identyczną miała na sobie Chloe. Wzięły się pod rękę i podesżły do chłopaków. Cass uśmiechnęła się lekko i nieporadnie, a Chloe odważnie.
- Dziewczyny idą! - zawołał jakiś 15 - latek. Na głowie miał bujną, czarną czurpynę, oczy brązowe. Był troche spocony, ale widać było, że jest niezmiernie zadowolony z publiczności. Dziewczyny usłyszały cichy szept jakiegoś chłopaka.
- Ale z nich dupy, nieee?
- Nie klnijcie przy mnie! - zawołała szybko Cass zanim zdołała się powstrzymać. Chłopcy spojrzeli na ią dziwnie, jednak "czarny" uśmiechnął się.
- No chłopaki, wsytrzymać języki! - wybuchnął miłym i pogodnym smiechem. - Jestem Michaelo, ale mówciemi Mike.
- Jestem Chloe! - ruda zdjęła czapkę i potrząsnęła głową. Włosy rozlały się
naokoło jej twarzy uwolnione z czapki. Długie srebrne kolcyki zabłyszczały w morzu fal. - A to moja siostra Cassy.
Cassidy uśmiechnęła się słodko do chłopaka.
- To my sobie usiądziemy i poczekamy, aż skończycie grać.
I czekały. Bardzo śmieszyło je to, że za każdym razem kiedy któryś na nie spojrzał, potykał się. Wybuchały wtedy perlistym, zgranym śmiechem, kóry oczywiście powodował następne potknięcia i upadki. W końcu gra się skończyła. Chłopcy rozsiedli się wokół dwóch rozpromienionych dziewczyn. Usłyszały mnóstwo imion, ale mało z nich zapamiętały. Rozmawiały, śmiały się i co tu dużo mówić - bawiły się doskonale, póki z okna ich domu nie dobiegła krzyk, wzywający je do domu.
- No, to my idziemy... - zaśmiała się Chloe.
- Spotkajmy się jutro około czwartej ! - zaproponowała Cassy. Jej pomysł został gorąco przyjęty.
Od tego dnia Chloe i Cassy zyskały nowych, dobrych, znajomych. Prawie codziennie się spotykali, jednak... Pewnego dnia chłopcy wyjechali na szkolną wycieczkę. Chloe leżała chora w łóżku, miała wysoką gorączkę. A Cassy siedziałą na schodach ganku i patrzyła tępo w pustą przestrzeń. Nagle koło niej usiadł jakiś chłopak, na oko 15 - letni. Uśmiechnął się miło i odgarnął z oczu niesforną, blond grzywkę. Niebieskie, ciekawskie oczy obserwpwały każdy jej ruch niezwykle uważnie.
- Jestem Ian. - powiedział chłopak.
- A ja Cassidy. - odpowiedziała. Martwiło ją to, że jest tak bardzo ciekawa, kim jest ten tajemniczy Ian, o wielkich, niebieskich oczach. No i dlaczego pojawił się akurat, kiedy wszędzie było pusto, a ona czuła się bardzo samotna. To ją lekko przerażało. Jednak natychmiast przeważyła ciekawość. Zaczęli rozmawiać, a po pół godzinie zachowywalu się, jakby znali się od wieków. Cassy nie wiedziała, jak duzo było w tym prawdy.
Tytuł na razie tymczasowy :PPP. Proszę o ocenki! ^.^
Wydaje mi się, że do rozdziału I napisze coś więcej. Ale czekajta, a co mi tam? |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Pią 16:42, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
Całkiem fajnie się to czyta.
(Alkohol pisze się przez samo "H", ale to nie ważne).
I mam jeszcze pytanko, czy to powtórzenie słowa "Pewnego" było zamierzone? (Przepraszam, że się caepiam, ale chcę pomóc.)
Ciekawi mnie jak ta historia się rozwinie. Dasz coś jeszcze
Podobało mi się. O czym to będzie? |
|
|
Alianne |
Wysłany: Czw 23:52, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
Kraina Rozkoszy
Prolog
W pewnym małym, cichym domu mieszkała mała dziewczynka z rodziną. Na imię miała Cassidy Brown. Dziewczynka miała może 5 lat i trzeba jej przyznać, że była bardzo uczuciowa. Miała długie kasztanowe loki, które raczej zawadiacko niż kusząco opadałuy na jej rumianą twarzyczkę. Pod wachlarzem długich, niesamowicie czarnych rzęs wyglądały zielone oczy. Cassidy uwielbiała sukienki, biżuterię i ubrania swojej mamy. Jak większość małych dziewczynek podkradała jej ciuchy. Jej matka -Kate Brown, uwielbiała obserować ja w swoich za dużych ciuchach, patrzeć jak niezdarnie się maluje i jak słodko wygląda wśród rupieci kiedy wreszcie zauważa matkę opierającą się z uśmiechem o framugę drzwi. Zawsze spuszczała wtedy zielone oczka w dół i przepraszała szybko - tak jakby miała się rozpłakać. I zawsze wtedy Kate podnosiła jej główkę i mówiła, że nigdy ma nie przepraszać za rzeczy nie ważne, że ona się nie gniewa, nigdy się nie gniewała za wzięcie jej rzeczy. Kate miała jeszcze jedną cókę. Rudowsłosa Chloe była bardziej żywa od siostry - jeśli to w ogóle możliwe. Niestety, dziewczynki widywały ojca tylko, kiedy wracał od swoich wielu kochanek, a i wtedy utrzymywał, że był na morzu... Ojciec ich pił dużo. Kate znosiła to dopóki nie zaczął wydzierać się na dziewczynki. Wtedy spakowała go i kazała się wynosić, a następny "list" jaki od niej dostał, były to papiery rozwodowe. Od tego czasu wszystkie trzy żyły troche samotne, ale zadowolone z życia właśnie w tym cichym domku. Wszystko było identyczne, wszystko było normalne, uzasadnione, nigdy nie było niespodzianek, nigdy nie zastanawiały się co przyniesie jutro, ponieważ dla nich odpowiedź była prosta. One wiedziałay, co przyniesie jutro - to samo, co dzisiaj.
Jednak pewnego dnia nastąpił przełom. Pewnego dnia wszystko zaczęło się zmieniać. 6 - letnia Cass i 5 - letnia Chloe poczuły się samotne, samotne w dzielnicy gdzie panował alkohol, narkotyki i bluzgi. Poczuły się zagubione w świecie pełnym złych ludzi i nieokrzesanych bandytów... |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Pon 0:56, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
No to śmiało. |
|
|
Alianne |
Wysłany: Pon 0:52, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
Aaaaa!! No cóż, "Czarodziejka" jak potocznie nazywam te wymiociny, których prolog wam zapodałam miałam już od dłuugiego czasu, ale musiałąm zmienić narratora, więc jeszcze będe musiała troche przerobić, a akurat mi się nie chce xD. Zajme się tym jutro, jeśli dobrze pójdzie. Co do tego innego, to zobaczycie to dopiero jak skończe II rozdział, czyli możecie się zegnać XD. Moge w międzyczasie wstawić krótki opis, który wysłałam Filipowi z "Filipinki" tak w ramach zabawy xD. |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Pon 0:47, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
Tak coś z tym żartem czułem, ale nie do końca, dlatego nie zostawiłem sobie furtki (a chciałem napisać, a jeśli to żart). Nie zrobiłem jednak tego, więc dałem się nabrać. Zgadzam się z Tobą, tylko ja uzależniłbym to tylko i wyłącznie od stanu psychosomatycznego (nie wiem, czy takie słowo w ogóle istnieje ) człowieka. No dobra, niech Ci będzie. Powiedzmy, że boska iskra musi być, ale dodajmy też, że w każdym jest boska iskra (no dobra nie we wszystkich ).
I nie chciałbym Cię popędzać, ale co z opowiadaniami? |
|
|
Alianne |
Wysłany: Pon 0:31, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
To u góry to żart był. A co do weny, to mam inne zdanie. Nie to, że są jakieś duchy, wena ma postać człowieka lub boga (*obrywa encyklopedią po głowie, a przywiązana wcześniej do krzesła Wena uśmiecha się perfidnie*) ale chodzi o sam stan. Może i ciężka praca jest, ale jeśli nie masz odpowiedniego nastroju i przypływu pomysłów, tak jakby umiejętności pisania, to nie wiadomo, jak ci wyjdzie utwór. |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Nie 20:44, 19 Lut 2006 Temat postu: |
|
Czemu myślisz w taki sposób, żeby się dołować? Nie rozumiem tego.
A czegoś takiego jak wena, duch twórczy, czy jakkolwiek inaczej to nazywać, nie ma. Jest tylko ciężka praca. Pomysł się rodzi w Twojej głowie. Wpadasz na niego, albo i nie. Nie ma tutaj mowy o przypadku. |
|
|
Alianne |
Wysłany: Sob 18:21, 18 Lut 2006 Temat postu: |
|
Phy, tematu się nie wymyśla, temat sam o nas przychodzi, o tak, tak. A jeśli ty wymyśliłeś, to mam jeszcze większe kompleksy *kompleksy*. |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Pią 15:46, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
Już nie mogę się doczekać. (Na drugie opowiadanie też )
Nie potrzebujesz mieć kompleksów. Nikt ich nie potrzebuje. Moim zdaniem twoja historia jest lepsza i fajniejsza. Wiesz, jakie problemy miałem z wymyśleniem tematu? |
|
|
Alianne |
Wysłany: Pią 15:21, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
*kuli się gdzieś w kącie*no i masz Nieudany, przez ciebie mam KOMPLEKSY! Buuu! A co do rozdziału pierwszego, to niedługo postaram się wrzucić, tak samo jeśli chodzi o prolog mojej drugiej story. No, ale wszystko w swoim czasie *ponownie się kuli i słychać co chwila szepty zakrawające na mizerną podróbkę Golluma "moje kompleksy... moje komplekssssssssy"* |
|
|
Narya |
Wysłany: Czw 17:04, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
Nieudany fajnie piszesz. bardzo ciekawie. tak wogóle to chyba wszyscy na forum mamy podobne talenty Ali twoje opowiadanie też jest świetne i czekam na ciąg dalszy |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Czw 10:41, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
Proszę, NIE!
A tak serio, to czekam na dalszy ciąg opowiadania Alianne. |
|
|
Lestat16 |
Wysłany: Czw 8:56, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
Bardzo fajne. Pomysł ciekawy.... |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Czw 3:51, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
Tak, jak obiecałem króciutki przerywnik
Historia ta się nie wydarzyła. Nie znaczy to, że nigdy się nie wydarzyła lub się nie wydarzy. Nie ja ją napisałem, raczej to ona wypisała się we mnie. Początek zawsze jest trudny i wymaga skupienia. Początek prowadzi do końca, a koniec do początku. Tak w odwiecznym cyklu było i zawsze będzie. Zawsze też wstawało i zachodziło słońce.
Słońce zaszło. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obiecało komuś, że dzisiaj zaczeka dwie godziny. Jak widać obietnice składane przez Słońce są tyle samo warte, co życie człowieka. A trzeba tutaj zaznaczyć, że życie człowieka w Nebus nie miało większej wartości. Nebus nie było miejscem, przynajmniej nie w takim znaczeniu, w jakim my śmiertelnicy pojmujemy to słowo. Nebus zamieszkiwały liczne istoty, a właściwie były jego częścią. Jednym z tych bytów był Eofus, istota utkana z czasu i materii na długo przed pojawieniem się na Ziemi pierwszego człowieka, a także długo po śmierci ostatniego.
Eofus, w przeciwieństwie do swoich ziomków, cenił sobie ludzkie życie. W ogóle jak na planetara zdawał się okazywać zbyt dużo uczć do tego nic nie znaczącego śmiecia. To właśnie on wybłagał Słońce, aby tego dnia zaszło później. Prosił je o to, gdyż wiedział, że syn Nocy Fortenfang zamierza napaść na rozwijające się ziemskie księstwo Warji. Chciał przygotować rycerzy Warji i jeśli doczytałeś do tego miejsca to chyba nie pisałem, aż takich wielkich bzdur jakbym chciał, albo masz wyjątkową cierpliwość. Gratuluję. |
|
|
Kalina |
Wysłany: Sob 19:01, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
Ja także, Alianne bierz się do roboty i szybciutko zamieszczaj następny |
|
|
Lestat16 |
Wysłany: Sob 17:24, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
Alianne to opowiadanie jest świetne!!!!!!!! Musisz moim zdaniem jeszcze troszeczkę popracowac nad szykiem zdań, itp, ale sam pomysł jest po prostu świetny, świeży, oryginalny. Nie mogę się doczekac następnego odcinka!!!!!! |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Sob 17:19, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
Najlepsze jest to, że sam ten dowcip wymyśliłem. Moje dowcipy nigdy nie są śmieszne. |
|
|
Narya |
Wysłany: Sob 15:22, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
rzeczywiście ten żart jest nieudany |
|
|
Nieudany |
Wysłany: Pią 19:57, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
Wchodzi wampir do mięsnego i mówi: Poproszę 5 kg schabu.
Sklepikarz dał schabu, wampir zapłacił i wyszedł.
Sytuacja powtórzyła się nazajutrz. Sklepikarz spełnił życzenie wampira i trochę się zdziwił. Wampir przychodził tak do niego codziennie, aż sklepikarz postanowił powiedzieć o wszystkim żonie. Żona mu poradziła, żeby zamiast schabu dał wampirowi łopatki. Sklepikarz uczynił jak mu przykazano, gdy wampir przyszedł po swój schab. Wziął i powiedział: O w końcu będę miał czym ten schab zakopać. |
|
|